czwartek, 24 września 2015

Santa Montefiore "Spotkamy się pod drzewem Ombu"

Moja pierwsza!

Idę za ciosem! Powitany post już powstał, więc pora na pierwszą recenzję!

Poszłam do mojej prywatnej biblioteczki i bez wahania sięgnęłam po "Spotkamy się pod drzewem Ombu". Dlaczego? Otóż to jedyna książka, dla której zarwałam nockę. Nie spałam nawet pół minuty! Książkę przytargała mi przyjaciółka dawno temu bardzo zachwalając. Cóż, piątek... po 22... Myślę sobie: A przeczytam jeden rozdział.
Katastrofa. Co to jest? Opis sytuacji politycznej państwa, w której dzieje się akcja powieści. Dodatkowo przegląd całego drzewa genealogicznego! Nuda... Nic się nie dowiedziałam, więc uderzam w rozdział drugi...
...i to poczułam.
Nakreślenie jednego z wątków, dla mnie najważniejszego, który był powodem sięgnięcia po tę lekturę.
Kuzynka zakochała się w kuzynie... Miłość <3 To, o czym uwielbiam czytać najbardziej, a zwłaszcza, gdy jest to zakazana miłość. Wtedy wszystko staje się ciekawsze :)

To jedna z najpiękniejszych historii miłosnych, jakie w życiu czytałam. Nie spotkałam się z żadną osobą w moim towarzystwie, której książka by się nie spodobała i która nie wylałaby morza łez, podczas jej czytania. 

Sofia zakochuje się w swoim kuzynie Santiago. Są najlepszymi przyjaciółmi, a Santi traktuje ją jak młodszą siostrę. Dziewczyna jest nieokiełznana, ma swoje zdanie, uwielbia się sprzeciwiać - zwłaszcza matce :) gra w polo i jest niezwykle urocza. Czuje się idealnie w swojej skórze i środowisku. Oczywistym jest, że Santi także uzmysłowi sobie swoją miłość do kuzynki, w pewnym momencie. Związek pomiędzy kuzynostwem jest zakazany - takie realia ówczesnej Argentyny. Nie to co dzisiaj... ^^
Wracając do tematu - nie mogę Wam zdradzić zakończenia i w ogóle. Książka jest piękna. Historia rozpoczyna się, gdy Sofia i Santi są dziećmi, a kończy gdy mają (o ile dobrze pamiętam) koło 40. W trakcie przedstawiona jest także historia matki Sofii, która pochodzi z Irlandii i ma ciężkie relacje z jedyną córką. Synów kocha miłością czystą, jak matka powinna kochać swoje dzieci. Z Sofią natomiast ma problem...
Są momenty, gdy ciężko mi się czytało - jak np. początek. Ale warto, na prawdę warto!
Jeszcze nigdy tak nie płakałam i wiele razy wracałam do dwóch momentów w książce. 
Nawet moja kuzynka, która także uwielbia czytać książki i była bardzo negatywnie nastawiona do tej pozycji, ze względu właśnie na relację kuzyn-kuzynka, przeczytała ją i była zachwycona!

Bardzo chciałabym, żeby jakiś reżyser pokusił się o ekranizację. Myślę, że byłby to wielki hit, jeśli nie spartolił by roboty :P
Wrzucam Wam parę fotek i mam nadzieję, ze skłonię choć jedną bądź jednego z Was do przeczytania książki. A może ktoś już ją przeczytał i kocha tak samo jak ja?
Czekam na Wasze komentarze!




P.S. Mam nadzieję, że poradziłam sobie z pisaniem i będziecie zaglądać tutaj częściej :) Zapraszam do obserwowania bloga, ponieważ wtedy będę wiedziała, ze to co robię ma sens i na pewno da mi to kopa i moc pozytywnej energii d pracy!
Buziaki!
Grace

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz